20 lutego 2015

komin pleciony

Gdzieś spotkałam taki zabawy komin. Pleciony. I pasował do Mi. Ale kosztował ciężkie miliardy, a ja nie miałam pieniędzy. Ale jak się umie dziergać to się nie wydaje miliardów na wydziergane rzeczy. Więc wydziergałam sama.


Śmiesznie się robiło. Najpierw dziergało się cztery długie rury, które zszywało się w okręgi, a potem jednego długiego węża- rurę, którym te okręgi się oplatało. Na koniec trzeba było zszyć dwa końce węża i już. Nic trudnego.

7 lutego 2015

czapa krasnala

Tym razem sama sobie zrobiłam czapę. Krasnalową i długaśną (w sumie ma ok 50 cm długości). Zawsze muszę kombinować, bo we wszystkich czapkach wyglądam źle. Akurat długość nie ma tu nic do rzeczy, ale taki miałam kaprys. Jak raz zrobiłam taką, w której wyglądałam znośnie to mi ją Mi wrzuciła do pralki i się sfilcowała. Czapka, nie Mi.
Czapa zrobiona jest z grubej włóczki (150 gramów to 103 metry). Robiłam ją drutami na żyłce nr 9 (grubszych nie mam), a jak brakowało mi drutów podczas zwężania to zastąpiłam je długopisami. Trza sobie jakoś radzić. Niestety przez to czapa pod koniec jest bardziej zbita, bo długopisy były znacznie cieńsze niż druty. Wkurza mnie to. Może kiedyś spruję i poprawię.
Czapa wygląda tak. Podobno nie wyglądam w niej źle.


Schematu konkretnego nie mam. Jak zawsze robiłam i prułam, bo wychodziła za luźna albo za ciasna. I tak do skutku - aż wyszła taka jak sobie wymyśliłam. A potem raz na jakiś czas odejmowałam oczka. Na takiej grubej włóczce niestety widać trochę te nagłe zwężenia, ale cóż poradzić. Pierwsze kilka centymetrów zrobiłam ściegiem francuskim (rządek oczkami prawymi, rządek lewymi) żeby było cieplej w uszy, a potem już lewymi do końca. I kończy ją zabawny puchaty pompon. Dziad pomagał go robić. Taki zdolny Dziad.