7 listopada 2021

mydło nagietkowe

Zrobiłam sobie foremki więc postanowiłam zrobić też jakieś uniwersalne mydło w jednolitym kolorze z tego co mam pod ręką. A miałam akurat pod dostatkiem nagietków. Wzorowałam się na przepisie na mydło mniszkowe. Nagietki zawierają saponiny (to w mydle zawsze wskazane) i karoteny, które dają żółty kolor odporny na ług, choć na zdjęciach tego nie widać. Poza tym znane są ze swoich przeciwzapalnych, antyseptycznych i regenerujących właściwości. Nie dodawałam żadnych zapachowych olejków, mydło delikatnie pachnie nagietkami.

Zebrałam kwiaty, spryskałam alkoholem, odstawiłam na ok 30 min, dodałam 200 gramów oleju ryżowego i 16 gramów wody. Zblendowałam, zakręcony słój gotowałam na bardzo małym ogniu ok. godzinę w kąpieli wodnej. Potem przecedziłam przez sitko. Ustawiłam w kalkulatorze 25% wody i 7% przetłuszczenia.

Nagietków nie skubałam - dodałam całe kwiatostany bez łodyg (chyba, że przekwitające same gubiły płatki) i nie ważyłam. Musi być ich tyle, żeby olej je przykrył. Czyli tyle ile znalazłam.


200 g oleju ryżowego odcedzonego z nagietków + 5% wody i ciut alkoholu

120 g oleju kokosowego

40 g oleju rzepakowego

30 g oleju z pestek winogron

12 g oleju rycynowego

55 g NaOh

100 g zamrożonej wody albo np. nagietkowej herbatki 


I jak zawsze - NaOH rozpuścić w wodzie.

Oleje zblendować, nie podgrzewać. 

Dodać do olejów wystudzony ług, mieszając burknąć blenderem kilka razy (krótko, bo zgęstnieje), aż się połączy.

Przelać do formy lub foremek, kroić kiedy będzie się dało.

Odstawić na 6 tygodni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz