19 stycznia 2016

kieca ślubna Mi - podsumowanie

Mi tak się prezentowała na ślubie. Widać trochę niedociągnięć, ale goście chwalili sukienkę, chociaż to raczej oczywiste - mało kto przychodzi na ślub i mówi świadkom, że panna młoda brzydko wygląda. Mi też jest zadowolona. Cieszę się, że po wszystkich stresach związanych z szyciem w końcu się udało bez większych wpadek, na czas, a główna bohaterka nie ma swojej kreacji nic do zarzucenia.
I już wiem dlaczego kieca się marszczy na brzuchu! Mi jest po prostu garbata! Na Sznurku wygląda dobrze, bo Sznurek będąc manekinem nie ma możliwości się garbić. A Mi będąc Kwazimodo nie nie ma możliwości być prosto.
Przy okazji szczerze polecamy studio fotograficzne White Shadow. Nie dość, że to fajne ludki, to jeszcze jakie zdjęcia potrafią robić! Naprawdę się na tym znają. Mi przed ślubem napatrzyła się na różne sesje i nachwalić się nie może swojej. Od osób, które zdjęcia widziały, też ciągle słyszę opinie, że inni znajomi takich dobrych zdjęć nie mieli. Więc polecamy.





Stuła to też moje dzieło. Kilka dni przed ślubem rozmawiałam z Matim księdzem, który wiedząc ile mam roboty żartował, że może bym mu coś uszyła. Powiedziałam, że jeśli nie ma na myśli stuły, to chyba się nie wyrobię. Na co stwierdził, że w sumie to stuła by mu się przydała. Miała mieć krzyżyki w trzech kolorach i wymiary 250 x 10 cm. Ze ścinków sukni ślubnej jakimś cudem udało mi się w końcu osiągnąć coś ok. 250 cm (podwójnie of kors), ale cała stuła była poszatkowana szwami. Mati i tak uznał, że jest krótka. Krzyżyki czerwone powstały ze ścinków czerwonej kiecy, a zielone z zielonej. Największy problem miałam ze znalezieniem fioletowej tkaniny. Czasu na zakupy już nie było. W końcu odcięłam rękaw z przymałej bluzki. Miałam wątpliwości czy stuła może być tak połatana i niedoskonała, ale Mati przekonywał, że i tak tylko oni ją dostaną po ślubie na pamiątkę, więc nie szkodzi. Podobno nie zorientowali się, że to moja sprawka, zanim Mati im nie wyjaśnił, wręczając ją po mszy, więc mimo szwów nie mogło być tak źle. 



Niewiele zdjęć prezentuje sukienkę w całej okazałości, bo w tym dniu było chłodno i dopiero pod wieczór Mi zgrzana po tańcach, bardziej się roznegliżowała. Dwa obrazki powyżej to fragmenty zdjęć oryginalnych. Trochę inaczej je wykadrowałyśmy żeby to sukienka była głównym obiektem.
W sumie na sukienkę i halkę poszło około 3 metry satyny i 4 metry tiulu (o szerokości 3 metrów).
O tym jak szyłam poszczególne części jest tu:
halka,
dół,
góra i w ogóle całość.

4 komentarze:

  1. Thank you so much! it's not the best thing I've made, but my sister is happy, so I am too. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo. A model wcale nie był trudny do uszycia.

    OdpowiedzUsuń