28 grudnia 2015

dziadowy garnitur

Nie podobał mi się garnitur Dziada. Nie mogłam na niego patrzeć. Za luźne toto, kolor ma niespecjalny i w ogóle mój piękny, zgrabny i młody Dziad wygląda w nim jak stary dziad. No i się porwałam z motyką na słońce. W sumie i tak poszło mi zaskakująco dobrze jak na kogoś bez żadnego doświadczenia w tym zakresie. Niby miałam dużo czasu, bo Dziad raczej unika takich strojów. W sumie zajęło mi to ponad rok, ale tuż przed ślubem Mi nerwowo go kończyłam.
Wykrój marynarki jest z kwietniowej Burdy 2014. Pozmieniałam go mocno. Stójkę i kołnierz wydłużyłam, trochę zwęziłam w talii i przede wszystkim zwęziłam rękawy. Spodnie z Burdy mi się nie podobały przez zakładki, więc wykrój wzięłam z papavero. Chyba mogłam wziąć rozmiar większe. Ale skoro wybredny Dziad nie marudzi zbytnio to nie mogą być tragiczne.


to nie jest dobra poza do prezentowania garnituru, ale Dziad ma taki styl. Normalnie wszystko układało się trochę lepiej, ale to jedyne zdjęcie ze ślubu, na którym go w miarę dobrze widać w całości.

No i oczywiście nie obyło się bez problemów. Po uszyciu marynarki okazało się, że paskudnie marszczy się na plecach. Więc obniżyłam linię ramienia i jednocześnie trochę zwęziłam na wysokości pachy. Pomogło. Ale zmniejszyłam w ten sposób otwór na rękaw. A że rękawy i tak były za luźne to je też trzeba było zwęzić. I wszystko było dobrze dopóki Dziad nie ruszał rękami. Jak tylko wyciągał je do przodu to rękawy wbijały mu się w biceps i miałam wrażenie, że pękną w szwach. Musiałam zatem poszerzyć rękawy (dobrze, że zostało trochę zapasu). Ale wtedy były za szerokie w stosunku do otworów na nie. I trzeba było powiększyć otwór pod pachą, bo tylko to nie groziło kolejnymi marszczeniami i buntem konstrukcji. Później jak zawsze dało mi w kość wszywanie podszewki. Robiłam to po nocy tuż przed ślubem i rezultat nie zachwyca. Ciągnie się gdzieniegdzie, a w ogóle całość wygląda na przymałą.
Ze spodniami też nie poszło gładko, bo okazało się, że są dość płytkie. Chciałam to zniwelować szerokim paskiem, ale nie wyglądałoby to klasycznie. W końcu dałam spokój. Z tego co patrzyłam przy kupowaniu garnituru dla Zakapiorka wszystkie spodnie, które mierzył były dość płytkie. Może po prostu one mają takie być z założenia. Pasek doszyłam niewiele szerszy niż standardowy i z tyłka mu nie spadły, więc chyba było dobrze. Wszystkie papaverowe spodnie, które szyłam, mają to do siebie, że są jakieś takie płytkie. Poza tym, mimo że i tak brałam rozmiar większy niż wynika z obwodów Dziada, to spodnie są wąskie. Nie starczyło mi już tkaniny na drugie. Myślę, że większy rozmiar GN-2 byłby lepszy. Zarówno szerokość nogawki jak i wysokość stanu byłyby korzystniejsze.

Garnitur ma sporo niedociągnięć. Nie jestem z niego zadowolona. Wyszedł jakiś jakby za mały, mimo że przez cały czas szycia był za duży i musiałam go zwężać. Niby Dziad i tak wygląda w nim lepiej niż w starym, ale żałuję, że się tego podjęłam. Trzeba było kupić nowy garniak i się nie wygłupiać.
Teraz też wiem, że Dziad absolutnie się w standardowe rozmiarówki nie wpisuje i jakbym miała szyć mu garnitur drugi raz, to konstrukcję stworzyłabym sama. Poluję tylko na książki o konstrukcji odzieży męskiej.
Tkanina to wełna z jakąś niewielką sztuczną domieszką przez co się nie gniecie tak bardzo jak czysta wełna. Usztywniłam to flizeliną, ale nie sprawdza się najlepiej. Żałowałam, że nie usztywniłam jakimś wkładem i tradycyjnym ręcznym ściegiem, ale pewnie byłoby to widać, bo nie mam w tym żadnego doświadczenia.

6 komentarzy:

  1. WOW WOW WOW uszyłaś garnitur. WIELKI szacun! Podziwiam, ja zanim dojdę do tego etapu to jeeeeeszcze potrwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak patrzę na Twoje dzieła, to myślę, że dałabyś radę bez problemów jakie ja miałam. Mój brak doświadczenia trochę się tu ujawnił. W każdym razie bardzo dziękuję :)

      Usuń
    2. Może i doświadczenie jakieś mam ale naprawdę PODZIWIAM, garnitur to już wyższa szkoła jazdy :)

      Usuń
    3. Rzeczywiście była to jedna z trudniejszych rzeczy jakie szyłam. Dziękuję bardzo :)

      Usuń
  2. Całość wygląda fajnie, tylko czy te spodnie mają rozprasowany szew? Wygląda jakby nie miały ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydało się! Na początku wszystko przykładnie rozprasowywałam, ale potem spodnie potrzebowały poszerzenia, a że szycia miałam dużo to zabrakło mi czasu na takie pierdoły. Dziad oczywiście sam sobie nie uprasował ;)

      Usuń