18 lutego 2021

oprawa książki

 Rozpadła nam się książka. I to nie byle jaka, bo Włodzimierza Senety. Kto kiedykolwiek interesował się choć trochę dendrologią na pewno ją zna. Tat (właściciel i tego egzemplarza) kiedyś książki kleił i do tej pory się trzymają, więc stwierdziłam, że też dam radę. Nie żebym była taka zdolna jak on, ale książkę trzeba skleić, a fuszery bym nie zniosła. Ale jak naprawić rozklejoną książkę żeby nie było fuszery? Całe szczęście w internecie są nie tylko śmieszne koty. Znalazłam na ten temat kanał o bardzo wdzięcznej nazwie Oprawca książek, a na nim dwa filmiki Pana introligatora, który wydaje się być profesjonalistą w tej dziedzinie i tłumaczy jak to zrobić. Na tym właściwie mogłabym zakończyć, ale że introligatorem nie jestem i używałam amatorskich rozwiązań, a filmiki potrafią czasem z internetu znikać, postanowiłam wszystkie kroki, wskazówki i zmiany opisać. Mam nadzieję, że nikogo kto się na tym zna, moje nieudolne próby nie przyprawią o ból głowy i mdłości.



Potrzebne będą:

- rozklejona książka

- klej introligatorski (generalnie płynny klej do papieru, który po związaniu jest elastyczny. Magic powinien się nadać)

- 2 kartki papieru na wyklejki (Pan zaleca o gramaturze 120 g/m2, a sam używa 160 g/m2, więc te widełki pewnie będą najlepsze)

- merla zwana gazą introligatorską (z braku laku polecam bawełnianą nierozciągliwą tkaninę o płóciennym splocie)

- jeszcze trochę papieru na wzmocnienie grzbietu i sklejenie okładki (użyłam zwykłego drukarkowego ok 80 g/m2)

- kapitałki (tkaninowe lub skórzane taśmy przyklejane do górnej i dolnej krawędzi grzbietu w celach estetycznych) - u mnie taśma rypsowa, sznurek i zielona mulina. Baz kapitałek też wyjdzie.

- tektura lita 2 mm na okładkę (występuje też pod nazwą tektura introligatorska, w różnych grubościach)

- karton na grzbiet okładki (wykorzystałam kawałek kalendarza na biurko)

- jakieś płótno/tkanina do oprawy

- kostka introligatorska (ułatwia zadanie, ale myślę, że można ją zastąpić np. płaską, gładką rączką jakiegoś sztućca)

- ewentualnie farby do tkanin (więc też papier i folia spożywcza, jeśli nie umie się ładnie pisać bez szablonu jak ja)

Jak to zrobić:

      1. Odcinanie starego kleju z grzbietu.

Można to zrobić nożykiem po ściśnięciu książki w prowizorycznej prasie z dwóch desek i ścisków stolarskich. Mam co prawda gilotynę, ale dość kiepską (trochę szarpie kartki) i tak dużej liczby stron nie dałaby rady przeciąć. 

To był najtrudniejszy i najbardziej stresujący krok. Książka się rozpadła na dwie główne części i dużo luźnych stron, a że dodatkowo grzbiet obu części się odkształcił, postanowiłam ciąć je oddzielnie. Po cięciu okazało się, że była posmarowana klejem bardzo nierównomiernie. Gdzieniegdzie widać gluty kleju, które dodatkowo utrudniały cięcie. W niektórych miejscach te gluty wyrwały się razem z przyklejonym do nich papierem już podczas korzystania z książki. Nie chciałam ciąć za głęboko, bo marginesy wewnętrzne miejscami są bardzo wąskie, dlatego mimo nierówności zostawiłam tak jak było.

Początkowo też chciałam jakoś wykorzystać starą okładkę, ale uznałam, że jest w złym stanie, nie znajduje się na niej żadna ładna grafika, a obicie tkaniną będzie schludniejsze, więc zrezygnowałam z tego pomysłu.

      2. Przygotowanie wyklejek. 

U mnie kartka A4 zgięta na pół (Pan jeszcze zwraca uwagę na ułożenie włókien - powinny być pionowo). Najlepiej żeby była zarówno trochę wyższa jak i szersza od bloku książki, czyli po prostu wnętrza książki bez okładki (będę używać fachowych określeń, których używał Pan, żeby żadnego introligatora, który przypadkiem tu trafi, za bardzo ten opis nie bolał).
Na wyklejki wybrałam kolor zielony. Pasował do tkaniny obiciowej i nie był aż tak kontrastowy do starego pożółkłego papieru jak śnieżnobiały.

      3. Przyklejanie wyklejek do pierwszej i ostatniej strony.
 
Brzeg wyklejki (od strony zgięcia) posmarować klejem ok 1 cm i przykleić do pierwszej strony książki zwracając uwagę żeby ich dolne krawędzie i grzbiety się pokrywały. To samo zrobić z ostatnią stroną.
      
      4. Klejenie bloku.

Dobrze ułożony (utrzęsiony) blok znowu umieścić w prasie, tak żeby grzbiet wystawał kilka cm. Blok wygiąć w jedną stronę i posmarować klejem (ruchy za zewnątrz), odgiąć w drugą i powtórzyć smarowanie w drugą stronę. Następnie do równo ułożonego grzbietu przyłożyć merlę (u mnie tkanina) i wprasować kostką żeby mocno docisnąć ją do bloku, a klej dobrze pokrył tkaninę. (Ja dodatkowo cienko posmarowałam tkaninę klejem z wierzchu i znowu wprasowałam, bo nie jest tak porowata jak gaza, więc wolałam się upewnić, że jest dobrze pokryta klejem.) Teraz jeszcze raz można utrząść blok i odciąć wystające brzegi wyklejki na równo z blokiem. Następnie docisnąć (można tylko czymś obciążyć) i odłożyć do wyschnięcia.
      
      5. Opcjonalne zaokrąglanie.

Kiedy klej już trochę przesechł, ale jeszcze całkiem nie związał, można blok uformować, żeby grzbiet był zaokrąglony. Wystarczy kilkukrotnie, lekko ostukiwać grzbiet bokiem młotka z jednej i z drugiej strony, starając się nadać mu odpowiedni kształt. Po uformowaniu, książkę odłożyć pod obciążeniem do całkowitego wyschnięcia (np. przez noc).
Ja za późno sobie przypomniałam o tym kroku i klej już całkiem wysechł, dlatego u mnie grzbiet jest prosty.

      6. Wyszywanie i przyklejanie kapitałek.


Kapitałek kupionych oczywiście nie miałam. Myślałam o złożonej tkaninie, ale uznałam, że nie byłaby zbyt dekoracyjna i mogłaby być za gruba. Postanowiłam kapitałkę uszyć sama. Do kawałka taśmy rypsowej doszyłam na okrętkę sznurek zieloną muliną. Na koniec odcięłam wystające końca sznurka i taśmy, i przypaliłam zapalniczką. Posmarowałam też niewielka ilością kleju mulinę na końcach żeby na na pewno się nie poluzowała. Następnie kapitałki przykleiłam, tak żeby wypustka wystawała poza grzbiet.

      7. Przyklejanie worka - wzmocnienia grzbietu.


Zwykłą kartkę papieru dokleić krótszym brzegiem do grzbietu (w razie potrzeby dociąć, żeby swobodnie mieściła się między kapitałkami), tak żeby trochę wystawała. Wystający brzeg zagiąć, posmarować klejem i przykryć go pozostałą częścią kartki, przyklejając. Następnie grzbiet posmarować klejem i znowu odgiąć kartkę i dokleić (kartka w ten sposób jest dwuwarstwowa). Nadmiar odciąć. Po otwarciu bloku książki, na grzbiecie tworzy się coś jakby rurka.

      8. Przygotowanie okładki.

Tekturę litą na boki dociąć, tak żeby była takiej samej szerokości co blok książki i o ok. 6 mm dłuższa niż jego wysokość. Wyciąć też z kartonu pasek na grzbiet takiej samej szerokości i 6 mm dłuższy niż wysokość bloku. Jeśli grzbiet jest zaokrąglony zmierzyć go, uwzględniając jego krzywiznę, elastyczną miarką lub odrysować na kawałku papieru. Ze zwykłej (drukarkowej) kartki papieru wyciąć kawałek około trzykrotnej szerokości grzbietu i 6 mm dłuższy od wysokości bloku. Na jego środku dokleić przygotowany kartonowy pasek na grzbiet. Boki dokleić w odległości ok 4 mm od grzbietu. Mój karton z kalendarza był błyszczący z jednej strony i trudno było coś do niego przykleić dlatego porysowałam go trochę papierem ściernym. 

      9. Oklejanie okładki płótnem.


Płótno musi być kilka cm szersze i dłuższe niż przygotowana okładka. Tekturową okładkę posmarować klejem i przyłożyć do płótna. Odwrócić i stopniowo przyklejać dociskając kostką żeby wszędzie dobrze przylegało. Ściąć rogi płótna (w niewielkiej odległości od rogu), zawinąć i przykleić brzegi. Najpierw długie, potem docisnąć rogi i dokleić krótkie boki. Je też dokładnie docisnąć kostką. Ponieważ u mnie tkanina trochę się strzępiła jeszcze dodatkowo, delikatnie posmarowałam rogi klejem.

   10. Opcjonalne malowanie napisów. 

Na przykład ręcznie lub szablonem. Uznałam, że nie będę malować napisów, bo i tak każdy domownik będzie wiedział co to za książka, bo będziecie jedyna w takiej okładce. Jakbym jednak dorobiła więcej takich okładek, zawsze mogę ją jeszcze podpisać.

   11. Sklejanie bloku z okładką.

Najpierw trzeba przykleić tylko grzbiet - równo ułożyć blok w okładce, posmarować jego grzbiet klejem, zamknąć i docisnąć okładkę. Odstawić pod obciążeniem do wyschnięcia. Po związaniu kleju można przyklejać wyklejkę. Najlepiej podłożyć pod nią gazetę, żeby nie zabrudzić innych stron książki. Teraz trzeba przykleić merlę do wyklejki. Następnie posmarować wyklejkę klejem (ruchy na zewnątrz), po czym ostrożnie zamknąć okładkę i docisnąć. Powtórzyć z drugą wyklejką i odstawić do prasy, do wyschnięcia.
W ramach dodatkowego zabezpieczenia (gazeta może się przesunąć i upaprać klejem wyklejkę od wewnątrz) można przed ściśnięciem włożyć pod wyklejkę jakąś folię (np. koszulkę) - łatwiej rozkleić papier i folię niż dwa papiery.



I Gotowe.
Jak widać, książka się trzyma w całości i działa, a to najważniejsze. Nie wyszło aż tak dobrze jak miałam nadzieję, że wyjdzie. Niestety brak profesjonalnej gilotyny, gluty starego kleju i pierwotnie krzywo przycięty blok utrudniały mi pracę, ale najważniejsze, że książka dobrze się trzyma, udało mi się nie uciąć tekstu, mimo bardzo wąskich marginesów i wygląda dużo lepiej. Chciałam jeszcze dorobić wstążeczkową zakładkę, nie byłam pewna, na którym etapie ją przykleić i w rezultacie zapomniałam.
Spodobało mi się oprawianie książki. Mogłabym być introligatorem.

2 komentarze:

  1. Świetnie wyszło gratuluję i proszę nie poprzestawać na tej jednej książce, oprawianie książek daje naprawdę dużo satysfakcji. Pozdrawiam "oprawca książek"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję. Myślę, że to nie ostatnie moje oprawianie. Dzięki Pana poradnikom to już nie wydaje się takie trudne. Pozdrawiam również

      Usuń