Z tej okazji powstała koszulka. Na razie jedna, ale zasłużyły wszystkie 4 osoby. Przeżyliśmy, mimo że prawie przysypali nas tłuczniem i chciały nas zjeść wściekłe rybitwy. Nie daliśmy się wiatrowi, deszczowi, zimnu, szokom termicznym i upychaniu na sadystycznie małej powierzchni. Poza tym udało nam się nie zgubić we mgle, nie spaść z żadnego urwiska ani nie dać się ugotować gejzerom. A skoro już o gejzerach mowa, to siarkowodór też nas nie zabił. Straciliśmy co prawda namiot, ja straciłam głos, a Zakapior cenny sprzęt, ale przetrwaliśmy.
Koszulkę z nadrukiem na razie dostał tylko Dziad, który wyraźnie zadeklarował chęć jej posiadania i miałam dla niego zachomikowaną jeszcze jedną koszulkę, ale powstanie ich więcej, jak tylko zaopatrzę się w gładkie tiszerty.
Sposób na szablon ten co zawsze. Tym razem trzeba było układać w wyciętym kształcie Islandii wycięte litery. Polecam skleić takie oddzielne elementy jakąś papierową taśmą klejącą ze słabym klejem. Po naprasowaniu szablonu taśmę łatwo się odklei i można malować.
A tak wyglądała groźna i złowieszcza Islandia:
just don't do it!
Ten kot!!! :D
OdpowiedzUsuńJa tu Islandię pokazuję, a ty na kota zwracasz uwagę ;P
UsuńNie chciał się, cham, ustawić w lepszej pozie ;)
hihi , odjazdowa koszulka i te piękne widoki na pewno warto było mimo zakręconej pogody jak na tamten kraj ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWidoki faktycznie warte były marznięcia i moknięcia ;)
Widoczki genialne :)
OdpowiedzUsuńoj tak, Islandia jest piękna :)
UsuńGenialne widoki. :D Koszulka świetna. :D
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że się podoba. I jedno i drugie ;)
Usuń