Nie jest to moja pierwsza tematyczna czapka. Kiedyś wydziergałam Dziadowi hełm wikinga, ale wtedy jeszcze nie były zbyt znane i Dziad robił za widowisko, więc ją porzucił na rzecz innych czapek i zaginęła. Jednak jeśli chodziło o hełm rycerski to musiałam zrobić rozeznanie, bo nie bardzo znam się na takich męskich akcesoriach. Chciałam żeby to był jakiś prosty wzór bez zbyt wielu udziwnień (poza przyłbicą oczywiście). Okazało się, że najbliżej moich wyobrażeń jest hełm typu basinet. Jest on zwykle co prawda bardziej zabudowany na twarzy niż to wygodne i akceptowalne (zwłaszcza w czapkach), ale przecież nie chodziło o wierne odwzorowanie.
Naprułam się i nakombinowałam podczas tego dziergania, że hej. Trudno było mi dobrać odpowiednią ilość oczek, biorąc pod uwagę, że obwód mojej głowy jest raczej odrobinkę mniejszy niż obwód głowy Kozła. Ale największy problem miałam z przyłbicą. Pomijając ustalanie wielkości na podstawie wyobrażeń facjaty Kozy, najwięcej kombinowania wymagało odpowiednie jej wyprofilowanie. Bo przecież twarz, a co za tym idzie też przyłbica, nigdy nie jest płaska. Zazwyczaj ma kształt półkolisty albo nawet szpiczasty. Przyłbica, nie twarz. ... Chociaż różnie bywa. Ja, co prawda, wolałam tą łagodniejszą półkolistą wersję, ale zdecydowanie jakieś wyprofilowanie musiało być. Nie chciałam robić szwów w przyłbicy, bo mogłoby to być mało wygodne i niezbyt estetyczne z lewej strony. W końcu wymyśliłam, że jak wydziergam więcej oczek w środku, to będzie się układać tak jak chcę. Nie jest to dokładnie ten efekt, który chciałam uzyskać, ale faktycznie trochę to półkole przypomina. Teraz myślę, że można to było zrobić trochę inaczej. Jeśli kiedykolwiek będę znowu dziergać hełm, to pokombinuję bardziej.
W przyłbicy zrobiłam dziurki, a do czapki doszyłam guziki, dzięki czemu przyłbica jest ruchoma, a w razie potrzeby można ją odpiąć i mieć prawie normalną czapkę.
Naprułam się i nakombinowałam podczas tego dziergania, że hej. Trudno było mi dobrać odpowiednią ilość oczek, biorąc pod uwagę, że obwód mojej głowy jest raczej odrobinkę mniejszy niż obwód głowy Kozła. Ale największy problem miałam z przyłbicą. Pomijając ustalanie wielkości na podstawie wyobrażeń facjaty Kozy, najwięcej kombinowania wymagało odpowiednie jej wyprofilowanie. Bo przecież twarz, a co za tym idzie też przyłbica, nigdy nie jest płaska. Zazwyczaj ma kształt półkolisty albo nawet szpiczasty. Przyłbica, nie twarz. ... Chociaż różnie bywa. Ja, co prawda, wolałam tą łagodniejszą półkolistą wersję, ale zdecydowanie jakieś wyprofilowanie musiało być. Nie chciałam robić szwów w przyłbicy, bo mogłoby to być mało wygodne i niezbyt estetyczne z lewej strony. W końcu wymyśliłam, że jak wydziergam więcej oczek w środku, to będzie się układać tak jak chcę. Nie jest to dokładnie ten efekt, który chciałam uzyskać, ale faktycznie trochę to półkole przypomina. Teraz myślę, że można to było zrobić trochę inaczej. Jeśli kiedykolwiek będę znowu dziergać hełm, to pokombinuję bardziej.
W przyłbicy zrobiłam dziurki, a do czapki doszyłam guziki, dzięki czemu przyłbica jest ruchoma, a w razie potrzeby można ją odpiąć i mieć prawie normalną czapkę.
Z tego co do tej pory widziałam, większość takich hełmów robiona jest na szydełku. Ja wolałam go zrobić na drutach, bo czapka wychodzi bardziej elastyczna (to ważne jak się robi niespodziankę i nie można przymierzyć) i idzie mi to znacznie szybciej niż dłubanie szydełkiem. A jak już się wie jak robić, to idzie dość sprawnie. Kołnierz i przyłbicę wydziergałam ściegiem francuskim, a resztę czapki zwykłym dżersejem.
Rewelacja :) świetny hełm!
OdpowiedzUsuńwitaj! tez taką robię, podzielisz się informacją jak zamontowałaś przyłbicę , aby była ruchoma?
OdpowiedzUsuńJuż zdążyłam odpowiedzieć na fb, że na guzikach :) Zaraz jeszcze dopiszę żeby nie było wątpliwości.
Usuń