A że podobało jej się połączenie białego sznurka z granatową tkaniną z mojej żeglarskiej torby, które dodatkowo nie gryzło się z szalonym kolorem maty, to stanęło na właśnie takim zestawieniu.
Oglądałyśmy rożne warianty wielofunkcyjnych dziwnych toreb, plecaków i bardzo prostych kawałków tkaniny z uchem, ale w końcu uznałyśmy, że zwykły pokrowiec będzie najlepszy.
Najpierw martwiłam się że sznurek jest za sztywny, ale w rezultacie wyszło dobrze, bo tworzy obręcz i umożliwia wkładanie maty jedną ręką, bo tkanina się nie zapada.
Sam pokrowiec to tylko koło (dostosowane do średnicy maty po zwinięciu) i zszyty prostokąt plus mocowanie sznurka, ale jak zwykle nie mogłam go zostawić beż żadnej kieszeni. Myślałam o drugim dnie, gdzie można by trzymać ubrania na zmianę, ale wtedy całość wyszłaby strasznie długa i nieporęczna. Mi stwierdziła, że będzie trzymać ubrania w środku i wystarczy jej po prostu ciut większa średnica i kieszeń jej niepotrzebna. Doszyłam jednak małą kieszonkę. Pokrowiec wygląda ciekawiej, a chociaż chusteczkę do wysmarkania będzie mogła tam schować.
Wygnieciony jak nieszczęście, ale to po trudach podróży na dnie plecaka i znak, że jest intensywnie używany, więc chyba się podoba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz