13 czerwca 2024

humbak Humbert

Dawno, dawno temu widziałam pomysł na przerobienie starych dżinsów na maskotkę wieloryba. Wieloryb wyglądał dość realistycznie, o parę nieużywanych dżinsów nietrudno, a dawanie życia starym rzeczom zawsze spoko, więc pomysł bardzo mi się spodobał i utkwił w pamięci. Ale na co mi maskotka wieloryba?
Kiedy Fifi był w brzuchu, wieloryb mi się przypomniał. Pomyślałam, że fajnie na urodziny (nie tam jakieś lamerskie rocznice) dostać maskotkę, która nie będzie kolejnym poliestrowym azjatyckim klonem jakiejś karykatury. Pomysł spodobał się jego tacie (Fifiego, nie wieloryba), co było istotne, bo bez zgody nie uszczęśliwiałabym rodziców niechcianym misiem z miliona, które się pewnie szybko zgromadzą.


Ustaliłam, że wieloryb ma być widzianym przez nas kiedyś humbakiem, a z jego rozmiarem wcale nie muszę się bardzo ograniczać. Dżinsy też łatwo się znalazły, trochę pasiaste, ale tata Fifiego stwierdził, że paski mu nie przeszkadzają. Co prawda okazało się, że humbaki są czarne, ale wszystkim kojarzą się bardziej z granatowym. Czarno-biały mógłby za bardzo przypominać orkę. 


Przeglądałam sporo zdjęć humbaków żeby uchwycić ich cechy charakterystyczne. Humbaki są super. Poruszają się z gracją i spokojem. Ale największe wrażenie zrobiły na mnie ich oczy. Od razu widać, że to nasz ssaczy krewny, a nie jakaś ryba. Starałam się je odwzorować. W końcu zrobiłam je z nitów. Bardzo trudno nabić nity przez tak cienkie warstwy (mimo że dołożyłam podkładki), więc w końcu, mało profesjonalnie, zacisnęłam je kombinerkami. Dzięki tego mam pewność, że się trzymają. 



Długo kombinowałam z wykrojem. Chciałam żeby te bruzdy na brzuchu były tylko do pewnego momentu brzucha (jak to mają prawdziwe humbaki), ale po modelowaniu ta część wyszła szeroka i niestety na wąskich damskich dżinsach nie dało rady tego zmieścić. W rezultacie humbak ma szew przez środek brzucha, ale wśród pasków się gubi.



Fajnie się szyło Humberta. Mam nadzieję, że się z Fifim polubią. Nieomal powstałby też drugi, ale to bez sensu jak nie ma dla kogo. Chyba, że kiedyś Fifi doczeka się jakiegoś rodzeństwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz