7 sierpnia 2016

papierowy żyrandolowy klosz

Mieliśmy strasznie paskudny żyrandol, ale nie że "trochę brzydki, no trudno, niech już wisi". Nie. Był brzydki, zajmował dużo miejsca, trochę się rozwalał, a żarówa i tak dawała po oczach.
Dziada tak wkurzała, że po prostu gasił światło, zapalając lampkę i wkurzał mnie, uniemożliwiając mi czytanie.


Ale nie ma tego złego, bo już od dawna chciałam wypróbować znalezioną w internecie instrukcję na papierowy klosz do lampy origami. Instrukcja jest co prawda niemiecka, ale chociaż nic z tego języka nie rozumiem, to to absolutnie w niczym nie przeszkadza. Na zdjęciach wszystko widać.
Ja jednak musiałam jeszcze pokombinować. Lubię mieć dużo światła i bałam się, że papier za mocno je przyciemni. Po wstępnych badaniach moje obawy się potwierdziły. Dlatego postanowiłam papier zaolejować. Wtedy robi się bardziej przezroczysty, a światło przepuszczone przez niego jest jasne, ładnie rozproszone, a przede wszystkim nie wali w oczy.

Generalnie trza mieć:
- papier,
- zwykły olej spożywczy,
- linijkę,
- ołówek,
- kość introligatorską albo jakiś szpikulec do zaznaczania linii zgięć (krawiecka prujka!),
- klej
- dziurkacz/igłę,
- i sznurek/nitek/kordonek czy cuś.
Początkowo kupiłam papier dokładnie w takim rozmiarze co w instrukcji, czyli format znany u nas pod nazwą B2. Ale okazał się strasznie gruby i nie dość, że przy zginaniu trzeba się było naprawdę namęczyć to jeszcze przysłaniał światło mimo zaolejowania. Zgięcia nie wyglądały dobrze, papier się łamał, a w miejscach krzyżowania się linii po prostu darł. Poza tym klosz wychodził raczej niewielki. W instrukcji zaznaczyli, że dla większych lamp lepszy jest wymiar 70x100 cm czyli B1.
Ale ponieważ z B2 mi nie wyszło, a nie jest to powszechnie dostępny format, doszłam do wniosku, że lepszy będzie nasz standardowy rozmiar A1. Tu też nie miałam szczęścia, bo do dyspozycji miałam tylko ksera. I chociaż szczycili się możliwością kserowania dużych formatów, to samych kartek już sprzedać nie chcieli. Albo ja trafiłam na jakichś służbistów. W końcu udało mi się dorwać arkusz A1 w jakimś małym papierniku, ale znowu okazał się gruby. Ale z braku laku postanowiłam mimo wszystko spróbować jeszcze raz.



Zaczyna się od przecięcia papieru wzdłuż na pół -  jedna lampa to połowa arkusza. 
Teraz dzieli się papier na paski, zginając najpierw na pół, a potem dorównując boczne krawędzie do środkowego zgięcia i dalej do powstałych nowych zgięć. Zginamy zginamy, aż cała kartka jest podzielona na ok 2 cm odcinki. Taki wachlarz. Wtedy na co drugim zgięciu od dołu kartki odmierza się ok 4,25 cm (dla formatu A1) i od tych miejsc, kością/szpikulcem (u mnie prujką krawiecką) zaznacza się skośne linie zagięć według schematu. Najlepiej robić to na jakiejś podkładce, żeby sobie nie powgniatać biurka. Potem zaznacza się dolne skośne linie i można giąć. Skosy są górami, a linie proste dolinami. I to właściwie tyle. 



Za pierwszym razem olejowałam przed zginaniem, ale papier trochę tłuścił i łatwiej się darł, dlatego za drugim razem postanowiłam nakładać olej na pozaginaną już kartkę. Układa się ją na np. blasze kuchennej i pędzelkiem nakłada się na niego równomiernie małą ilość oleju. Ale naprawdę najmniej jak się da, bo na pozginanej trudniej jest go dobrze rozprowadzić. Kartka jest tłusta i obrzydliwa więc zostawia się ją na noc żeby reszta oleju wsiąkła. 





Na koniec dziurkuje się od góry każdy pasek (albo tak jak ja przekłuwa go igłą), przewleka przez niego sznurek i zaciskając tworzy kształt klosza. Skleja albo zszywa się boczne krawędzie i można wieszać.
Wyszedł całkiem miły klosz. Żarówa nie daje po oczach, a dzięki temu, że papier jest zaolejwany daje ładne, rozproszone światło, wolałabym co prawda żeby był cieńszy, ale skończyły mi się miejsca w okolicy skąd bym mogła taki wziąć. Żeby było bardziej elegancko można dokupić kabel z gwintem na żarówkę. Sprzedawane jest to pod nazwą oprawka z kablem. W Miasteczku była dostępna tylko taka regulowana spiralna, średnio ładna. Ale na przykład w Ikei są ładniejsze i tańsze. Łatwiej wtedy zamocować klosz, nie trzeba się martwić, że się przypiecze i wygląda schludniej. Dla bezpieczeństwa można używać żarówek led - mniej się grzeją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz