16 sierpnia 2016

prezentowe wytrawianie szkła

Z Dziadem robimy czasem nalewki. Najczęściej sosnową i owocowe jak nas natchnie. Ja nawet nie lubię alkoholu, więc nie schodzą zbyt szybko. Na razie mamy zapas i nie robimy nowych. A skoro mamy zapas to możemy się podzielić, zwłaszcza, że niewielu jest ludzi takich jak ja, okazji dużo, a mało kto wie, który smak najbardziej lubi. Podczas kupowania dużych butelek rzuciły mi się w oczy takie małe 50 ml buteleczki. Były urocze i tanie, więc żal było ich nie wziąć. To wzięłam. I dlatego Mi dostała imieninowe próbki naszych dzieł. Poza tym zbliżał się lalowy ślub, a ponieważ Lala jest większy i wybrał smaki, które lubi najbardziej dostał dwie duże butelki. Ale na tym nie koniec. Kolory nalewek nie są wcale takie oczywiste i na ich podstawie trudno poznać, która ma jaki smak, a naklejki nie wychodzą zbyt ładne domowymi sposobami, więc postanowiłam nazwy wytrawić. Lalowym butelkom niestety nie zdążyłam zrobić zdjęć.


Wytrawiać można na dwa sposoby - chemicznie i mechanicznie. Z mechanicznym wytrawianiem jest taki problem, że trzeba mieć wprawę i narzędzia (wtedy jeszcze nie miałam dremelka), a i tak łatwo gdzieś zjechać, dlatego zdecydowałam się na wytrawianie chemiczne. Kupiłam krem do wytrawiania (na amazonie jest taniej niż w Polsce) i szukałam instrukcji.


Większość osób polecało mieć ploter. Fajnie. Inni kazali korzystać z gotowych szablonów. Świetnie. W końcu skompletowałam metodę wytrawiania dla siebie. Przebiega ono tak:
- szkło, które chcemy wytrawić należy odtłuścić (ja to robiłam zmywaczem do paznokci)
- na odtłuszczoną powierzchnie przykleja się plastikową taśmę klejącą (polecam szeroką)
- na nią dowolnym sposobem mocuje się kartkę z wydrukowanym/narysowanym wzorem
- i wycina się po krawędziach skalpelem/nożykiem tnąc naraz papier i taśmę.
- Na koniec niepotrzebne elementy się odkleja, upewnia się, że krawędzie taśmy są dobrze przyklejone, jeszcze raz przemywa zmywaczem żeby zmyć klej i nakłada krem pędzelkiem/ patyczkiem. Czasem w kremie są grudki należy je w miarę możliwości wyłowić i usunąć. Podobno delikatne mieszanie nałożonego kremu co 1-2 min jest dobrym pomysłem, bo zapobiega bąblom powietrza i nierównościom.

Te smarki po środku to właśnie te grudki. Właściwie to skrystalizowane strupy z kremu. Dobrze się je wyjmuje patyczkiem do szaszłyków.

Spotkałam się z różnym czasem trzymania kremu. Na opakowaniu nic o tym nie ma. Znalazłam informację, że 5 min jest wystarczające i nie ma różnicy między 5, a 10 min. Ja trzymałam ok. 10 min i wyszło ok. Po tym czasie należy krem zmyć ciepłą wodą najlepiej nad stalowym zlewem. Ceramiczną umywalkę może wytrawić. Chociaż później nie chciało mi się już biegać do kuchni i doszłam do wniosku, że przy dużej ilości wody i uważaniu żeby żaden glut nie został na umywalce, trudno coś zniszczyć.


Smaki mało dziwne jak na Mi, ale nalewka sosnowa i miętowa nie są chyba bardzo popularne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz