14 marca 2019

płaszcz z kołnierzem

Zaczęło się od tego, że jakieś cztery lata temu An (będącą wtedy za granicą) zainteresował mój zobaczony na blogu płaszczyk. Na tyle był ciekawy, że pierwsze co chciała zobaczyć po powrocie, to właśnie on. Więc niezobowiązująco spytałam czy chce żebym jej jakiś uszyła. Zechciała. I tak cztery lata później, jest! Wymarzony płaszczyk An.



Nie to, że szyłam go aż tyle czasu. Najpierw An musiała wrócić, potem się zastanowić jaki właściwie chce krój (ze szczegółami), a po tym wszystkim jeszcze wybrać kolor i dodatki. Jak wiadomo takie decyzje są niezmiernie ważne i wymagają długich rozmyślań. W końcu to nie miał być byle płaszczyk, tylko wymarzony. Miała przyjść w nim na mój ślub, ale nie wyszło. Zresztą i tak już za dużo tam było osób ubranych przeze mnie.



Inspiracją był płaszcz występujący w pewnym serialu, a właściwie nie tyle płaszcz, co jego wielki kołnierz. Co do reszty, to już tylko mniej istotne szczegóły - krój jest dość prosty, dwurzędowy, z pionowymi cięciami, nieco dłuższym tyłem i raglanowymi rękawami. Lekko rozszerzany.


Najwięcej czasu myślałam nad kołnierzem. Zależało mi żeby nie leżał płasko na ramionach, tylko stał przy karku, a na przodzie już nie, żeby ładnie wyglądał zapięty. W rezultacie okazało się to proste - po złożeniu przodu i tyłu, i dorysowaniu odpowiedniej stójki, odrysowałam jego kształt od wykroju. Wykroiłam jeszcze jego próbną wersję, ale wszystko było ok.



An jest zadowolona, więc ja tym bardziej. I w ogóle bardzo podobała mi się nasza współpraca. Mimo że An na krawiectwie się nie zna, to była zdecydowana co chce, ale jednocześnie nie uparta, a przy okazji jasno mówiła co by chciała zmienić. Po krótkich wyjaśnieniach od razu rozumiała o co mi chodzi, ale nie bała się też pytać o rady, nie zwalając wyboru wszystkich szczegółów na mnie. Do tej pory chyba z nikim mi się tak dobrze nie współpracowało. Klientka idealna!
Płaszcz skonstruowałam jak zwykle na podstawie książki Kowalczyka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz