Najtrudniejsze do wyrzeźbienia były bardzo małe przerwy między łapami niedźwiedzia i między jego tułowiem i stopami, spowodowane niewielką jego skalą. Łupliwa lipa (ta sama, z której powstał pingwin) nie ułatwiała zadania, ale jakoś się udało, choć te miejsca nie są najlepiej wykończone. I właśnie przy tych manewrach uszkodziłam sobie rękę we wkurzających miejscach. Ale niezbyt poważnie i nie tak, żeby nie móc skończyć dzieła.
tu w trakcie rzeźbienia. jak widać po tle nawet pracownię odwiedził.
Niedźwiedź wyszedł mi trochę kanciasty, ale nie chciałam już przekombinować. Detali typu oczy i nos mu nie zrobiłam, bo nie miałam takich małych i precyzyjnych narzędzi, a przede wszystkim nie chciałam nic zepsuć. W każdym razie przypomina niedźwiedzia, a to najważniejsze. I ma zabawny ogonek. Nie jest tak ładnie wyszlifowany jak pingwin, ale myślę że wtedy wyglądałby jak łysy. Jego też na koniec machnęłam lakierem żeby się nie brudził. Zakapiorowi chyba się podoba.
Przy okazji pozdrawiamy bieszczadzkie niedźwiedzie, które to właśnie Zakapior zagadywał.
Niedźwiedź awansował na jego totem. ;)
OdpowiedzUsuńten się mało nadaje na totem. powinien stać na nogach. i trzymać rybę! zrobić mu lepszego?
UsuńA masz piłę łańcuchową?
OdpowiedzUsuńjeszcze nie...
OdpowiedzUsuńDzięki za pozdrowienia!!!
OdpowiedzUsuńOdpozdrawiam