Uszyłam to w jedną wieczoronoc, bo Mi chciała ją założyć następnego dnia, ale jak się ma wypróbowany wykrój to żaden problem. I zrobiłam to o wiele porządniej niż podczas mojego pierwszego szycia. Ta ma już ładne odszycie w jednym kawałku i równe szwy. Musiałam tylko trochę kombinować, bo Mi ma inne wymiary niż ja, a nie chciało mi się drukować (..., dopasowywać, sklejać i wycinać...) innego rozmiaru, więc poszerzyłam tylko po bokach o ok. 1cm (jak podczas szycia ślubnej) i leżało dobrze. Teoretycznie powinnam w różnych miejscach zastosować wektory o różnych wartościach, ale jakoś mi się to nie sprawdzało w przypadku zmiany mojego rozmiaru na rozmiar Mi.
22 marca 2016
zasłona milczenia, kieca bezwzględności
Po eksperymentalnej przymiarce mojej zielonej kiecy przy okazji szycia sukni ślubnej, Mi ze zdziwieniem odkryła, że krój sukienki odcinanej w talii i lekko rozkloszowanej dobrze na niej wygląda. Ogólna forma też spotkała się z uznaniem. No i zażyczyła sobie takiej samej. A że jej ostatnim lumpeksowym łupem była zielona żakardowa zasłona, to nawet kolor ten sam. I tak powstała druga zielona sukienka o identycznym kroju.
Uszyłam to w jedną wieczoronoc, bo Mi chciała ją założyć następnego dnia, ale jak się ma wypróbowany wykrój to żaden problem. I zrobiłam to o wiele porządniej niż podczas mojego pierwszego szycia. Ta ma już ładne odszycie w jednym kawałku i równe szwy. Musiałam tylko trochę kombinować, bo Mi ma inne wymiary niż ja, a nie chciało mi się drukować (..., dopasowywać, sklejać i wycinać...) innego rozmiaru, więc poszerzyłam tylko po bokach o ok. 1cm (jak podczas szycia ślubnej) i leżało dobrze. Teoretycznie powinnam w różnych miejscach zastosować wektory o różnych wartościach, ale jakoś mi się to nie sprawdzało w przypadku zmiany mojego rozmiaru na rozmiar Mi.
Na specjalne i oczywiste życzenie uszyłam też kieszenie, ale chyba byłam już trochę niewyspana, bo przy ich wszywaniu 3 razy się pomyliłam i wszyłam źle. A przecież we wszystkim co mogę robię kieszenie! Raz cała kieszeń była po prawej stronie, później tylko jej szew, aż w końcu za bardzo ją zaszyłam. Błędy robiłam jednak tylko podczas szycia kieszeni.
W rezultacie powstała sukienka, która nawet nie wymagała poprawek. Mi jest zadowolona, więc ja też. Trochę mnie wkurza, że szwy góry nie do końca trafiają w kontrafałdy, ale jak to mówi Mi: "w haemie jest gorzej", a nikt poza mną tego nie zauważa. Gdybym miała więcej czasu to bym to poprawiła.
Uszyłam to w jedną wieczoronoc, bo Mi chciała ją założyć następnego dnia, ale jak się ma wypróbowany wykrój to żaden problem. I zrobiłam to o wiele porządniej niż podczas mojego pierwszego szycia. Ta ma już ładne odszycie w jednym kawałku i równe szwy. Musiałam tylko trochę kombinować, bo Mi ma inne wymiary niż ja, a nie chciało mi się drukować (..., dopasowywać, sklejać i wycinać...) innego rozmiaru, więc poszerzyłam tylko po bokach o ok. 1cm (jak podczas szycia ślubnej) i leżało dobrze. Teoretycznie powinnam w różnych miejscach zastosować wektory o różnych wartościach, ale jakoś mi się to nie sprawdzało w przypadku zmiany mojego rozmiaru na rozmiar Mi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Prześliczna sukienka!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Fajny wykrój to i sukienka ładna :)
OdpowiedzUsuń