11 sierpnia 2017

garbus

Zainspirował mnie kształt połowy gałęzi lipy, z której już powstał pingwin i niedźwiedź. Od razu przyszedł mi na myśl mały garbus. No i znowu wyszedł niemiecki volkswagen. Wolałabym popularyzować polskie produkcje, ale z podobnych kształtów, z tego co wiem jest tylko Warszawa, której garb na masce mi się nie podoba. Więc zostałam przy tradycyjnym garbusie. Za to został okupiony polską krwią - znaczy znowu się trochę pocięłam, ale lekko i przez nieuwagę.



Jest malutki, ma 2 cm wysokości i ok 5 długości. Trochę krzywo wyszedł, tzn. jest lekko asymetryczny, ale zauważyłam to dopiero następnego dnia po wyrzeźbieniu, więc mam nadzieję, że nie rzuca się to w oczy. Nie ma też lusterek ani uchwytów na klapach, bo i tak szybko by się odłupały. Za to ma koślawe wycieraczki, zderzaki i przednie światła. O tylnych zapomniałam. Dostała go Mi, bo podobno lubi garbusy. Fajnie dostać samochód na urodziny.


Te brązowe plamy z tyłu to nie wyżej wspomniana krew tylko naturalne przebarwienia lipy. Nie dało się nic z tym zrobić, chyba że zamalować. Ale w rzeczywistości nie wygląda to tak źle i nie przeszkadza.

Już nawet zdążyły się spotkać dwa volkswageny mojej produkcji. Tu jest historia drugiego.

Nie mogłam się zebrać, żeby go skończyć. Zaczęłam go dłubać w kwietniu albo marcu zeszłego roku i właściwie od razu przybrał odpowiednią formę. Wystarczyło dorobić detale i byłby gotowy, ale najpierw zastanawiałam się, co by mu poprawić, żeby nie przedobrzyć, potem musiał swoje odczekać, bo ślub był ważniejszy, a potem koszmarna reszta 2016 roku odebrała mi chęci.
Długo się też zeszło przez to, że nie wiedziałam czym wydłubać mu kształt okien i drzwi, a już nie miałam się kogo poradzić. W końcu zrobiłam to dremelem i spiczastą końcówką. Całość wyrzeźbiłam nożykiem, a wykończyłam matowym lakierem.

2 komentarze:

  1. O rany, coś niesamowitego! Gratuluję wytrwałości i podziwiam za talent :)

    OdpowiedzUsuń