29 czerwca 2020

bolerko dla mamy

Zazwyczaj kiedy pytam mamy co jej uszyć odpowiada, że nic jej nie potrzeba, że i tak mam dużo roboty i żebym szyła coś dla siebie albo Mi. Tym razem jednak mama zażyczyła sobie coś do sukienki. Nie żakiet, bo już ma, coś mniejszego, jako mało zwracający uwagę, ocieplający dodatek. W końcu spodobało jej się papaverowe bolerko. Koniecznie w czarnym kolorze, bo na inne kolory od jakiegoś czasu nie miała ochoty.



Tylko, że nie miałam nadającej się tkaniny w tym kolorze. Za to miałam resztki po sukience.
Wystarczyły akurat na bolerko. Żakietu już bym z nich nie wykroiła, a na taki niepełny żakiet, było w sam raz. Opłaca się czasem chomikować resztki.




Generalnie bolerka mi się nie podobają. No nie podchodzą mi zupełnie. Kojarzą mi się z tandetą i kiczowatymi ślubami. Stworzone tylko po to żeby przykryć ramiona, a przecież są ładniejsze rzeczy do przykrywania ramion. Dopiero wykrój papavero mnie przekonał, że bolerka wcale nie muszą być takie złe. To jest po prostu takim nieco okrojonym żakietem.
Szyłam z resztek, ale nie starczyło ich na całe wykończenie. Podszewka jakoś mi tu nie pasowała, więc wszystkie strzępiące się szwy wykończyłam lamówką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz